Henryk K. Henryk K.
655
BLOG

Szczególna teoria względności- ogromna beztroska.

Henryk K. Henryk K. Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

         Pomimo wielokrotnie ponawianych prób nie udało mi się dołączyć szkiców i obliczeń

    do zaprezentowanego poniżej tekstu. Postanowiłem więc przezstawić link do bloga, na

    którym to skomplikowane działanie mi się powiodło. W przyszłości, kiedy już posiądę

    odpowiednie umiejętności ten stan zminię.

 

     http//teologiawnauce.blogspot.com/2016/02/szczegolna-teoria-wzglednosci-ogromna-beztroska.html 

 

                                                                            9.08.2015

          Kilka miesięcy temu zacząłem zastanawiać się nad

      fizyczną przyczyną wzrostu masy ciała posiadające-

      go prędkość zbliżoną do prędkości światła w próżni.

      Pomimo włożenia sporego wysiłku w  zgłębienie

      tego zagadnienia, nie osiągnąłem żadnego postępu.

      Postanowiłem wówczas zasięgnąć opinii w interne-

      cie.  Po przeczytaniu sporej ilości artykułów, w dal-

      szym ciągu nie byłem zdolny do zaakceptowania

      tego zjawiska. Niezrażony tymi trudnościami dota-

      rłem w końcu do informacji, która mnie niezmiernie

      zaskoczyła. Okazało się, iż dylatacja masy nie istnie-

       je i jest to jedynie zabieg dydaktyczny, który miał

       na celu umożliwić łatwiejsze przyswojenie innego  

       zjawiska fizycznego. Tym arcytrudnym do wyobra-

        żenia sobie przez uczniów i studentów zagadnie- 

       niem jest nieproporcjonalny wzrost energii potrze- 

       bnej do nadania masie prędkości zbliżonej do prę-

       kościści światła w próżni. Wielu nauczycieli uważa-

       ło tę metodę za oburzającą, lecz nie byli w stanie

       wyeliminować jej z  praktyki nauczania.

       Do tej pory we wszystkich podręcznikach i tabli-

       cach fizycznych podawane są wzory na dylatację

       masy, która w rzeczywistości nie istnieje.

       Nie sądzę, iż jest to jedynie maniera nauczania.

       Przypuszczam, iż wielu uczonych pragnęło dodać

       niezwykłości i aury tajemniczości nowej dziedzinie

      fizyki.  Pojęcie to wprowadził do świadomości sam

       Einstein, lecz szybko się z niego wycofał.

     Kontynuowanie tej tradycji jest  tym bardziej bezsen-

      sowne, gdyż  współczesna fizyka doczekała się    

     teorii, których skala zawiłości znacznie przewyższa

     to co zaproponował nam Albert Einstein. Mniemam,

      że najistotniejszym powodem takiego postępowania

     jest niemożność wyjaśnienia na gruncie obu teorii

     względności, a także pozostałych współczesnych

     teorii, zjawiska nieproporcjonalnego wzrostu ener-

     gii potrzebnej do nadawania masie prędkości zbli-

     żającej się do prędkości światła w próżni. Wzmacnia

     się w ten sposób przekonanie społeczeństw do nie-    

     zwykłych możliwości intelektualnych i poznawczych  

     współczesnych naukowców. Odnoszę wrażenie, iż  

     upodabniają się oni coraz bardziej do uczonych w pi-

     śmie i faryzeuszy. Pamiętamy wszyscy dobrze, jak to  

     przeświadczenie się dla nich wszystkich zakończyło.

     Pierwszym sygnałem, który zwrócił moja uwagę na

     brak konsekwencji w tym podejściu był moment  gdy

    uczeni przystępowali do pierwszych prób w Wielkim

     Zderzaczu Hadronów. Wiele osób wyrażało swoje za-

     niepokojenie tymi planami, gdyż obawiało się, że

     próby te mogą doprowadzić do ogromnego wzrostu

    masy cząstek rozpędzonych do podświetlnych pręd-

    kości, a w konsekwencji do zniszczenia naszego świa-

     ta. Uczeni zaangażowani w ten projekt ograniczyli

     się  jedynie do zapewnienia, iż nic takiego nie nastą-

     pi.

     Drugim takim przypadkiem, który świadczył o pomi-

     janiu tej kwestii w teoriach fizycznych, było odkrycie

     nowych galaktyk oddalających się od nas z prędko-

     ściami zbliżonymi do prędkości światła, a nawet je

     przewyższającymi. W myśl teorii względności w wy-

     niku takiego zjawiska Wszechświat powinien zamie-

    nić się w jedną wielką czarną dziurę. Uczeni, aby za-

    chować logiczność Wielkiego Wybuchu wytłumaczyli

     ów fenomen rozszerzaniem się przestrzeni. Według

     nich w takim przypadku nie można mówić o klasycz-

     nym pojęciu ruchu. Nikt nigdy oficjalnie nie potwier-

     dził, iż dylatacja masy nie istnieje. My, ze swojej stro-

    ny powinniśmy się cieszyć, że stara, poczciwa mater-

     ia pozostała w stanie w jakim ją polubiliśmy, czyli

     niezmiennym. Jednak coś z fizyki niutonowskiej po-

     zostało w fizyce relatywistycznej.

     W Teorii Względności istnieją dwa pojęcia związane

     z dylatacją .

     Dylatacja długości

     Dylatacja czasu

     Dylatacja długości jest zależnością fizyczną związaną

     z obiektem poruszającym się z prędkością podświe-

     tlną. Rakieta taka przelatując obok obserwatora

     wydaje się być krótsza w stosunku do rakiety, która

      przelatywałaby z prędkością znacznie niższą. Jest to

     ubytek długości pozorny, widziany tylko przez obser-

     watora. Faktyczna długość obiektu nie ulega zmianie

     Zjawisko to nabierze znaczenia dopiero w odległej

     przyszłości, kiedy ludzkość zacznie prowadzić wojny

     w całym Kosmosie. Wiedza ta będzie potrzebna do

    ustalenia wielkości i klasy okrętów przeciwnika.

    Obecnie może się najwyżej przydać do obalania wy-

     ników teoretycznych doświadczeń, w których można

     wykazać, iż w zależności od zorientowania urządze-

     nia doświadczalnego umieszczonego w szybkiej ra-

     kiecie  można otrzymać dwa różne wyniki pomia-

      rów. Jeden będzie wskazywał, iż prędkość światła

      w próżni może dążyć do nieskończoności, a drugi,

        że do zera.

     Tak więc do praktycznego zastosowania w rozważa-

     niach naukowych pozostaje nam tylko dylatacja cza-

     su. Zgodnie z teorią względności w rakiecie, która

     porusza się z prędkością zbliżającą się do prędkości

     światła czas płynie wolniej niż dla nieruchomego

     obserwatora. Różnica ta może nawet osiągnąć nie-

     skończoność w przypadku, kiedy prędkość rakiety

     osiągnie wartość prędkości światła w próżni, czyli

     300.000 km/s. Jest to jednak niemożliwe,  ponieważ

     w trakcie zbliżania się do tej granicy energia potrze-

    bna do napędu rakiety również wzrasta do nieskoń-

     czoności. Albert Einstein przyjął, że prędkość świat-

     ła jest wartością , której we Wszechświecie nic nie

     może przekroczyć. Do tej pory nikomu nie udało się

     teoretycznie, a tym bardziej praktycznie złamać tej

     zasady. Można jedynie mieć w tym momencie żal do

     wielkiego uczonego, iż zamknął on przed ludzkością

     dostęp do ogromnego Wszechświata.

           Pragnąłbym teraz przeprowadzić pewne nauko-

     we i teoretyczne doświadczenia, których  nie podjął

     Albert Einstein.

            Postulaty  szczególnej teorii względności.

    1. We wszystkich inercjalnych układach odniesienia

        prawa fizyki są jednakowe.

    2.  We wszystkich inercjalnych układach odniesie-

         nia i we wszystkich kierunkach, prędkość świa-

         tła w próżni jest taka sama i wynosi c.

                        Eksperyment nr 1   

 

 

                        t = t’ + t”

     t- czas, który upłynie od momentu wysłania sygna-

        łu świetlnego, aż do jego powrotu

    t’- czas, który upłynie od chwili wysłania sygnału

       świetlnego do chwili, kiedy on dotrze do ekranu

    t”- czas, który upłynie od chwili odbicia się sygnału

        świetlnego do jego dotarcia do zegara

    t*- czas jakiego potrzebuje światło na przebycie odle-

      głości h gdy v=0

 

     Układ ten nie jest układem symetrycznym, ponieważ

     czasy t’ i t” są różne. Układ staje się symetryczny

      kiedy v=0. Powodem takiego zjawiska jest fakt,iż

      w pierwszym przypadku ekran oddala się od pro-

     mienia świetlnego, a w drugim się do niego zbliża.

     Wynika to z drugiego postulatu teorii względności.

     Symetryczność układu zostałaby również zacho-

     na w przypadku zastąpienia światła cząsteczką o

      jakiejś masie. Nie osiągnęłaby ona jednak prędko-

     ści światła w próżni.

     Przeprowadzony eksperyment nie potwierdza zale-

     żności wpływu prędkości na spowolnienie lub przy-

     śpieszenie upływu czasu.

                  Eksperyment nr 2.

 

 

 

      t- czas jakiego potrzebuje światło na przebycie

          drogi od żarówki do ekranu

      t*- czas jakiego potrzebuje światło do przebycia

          odległości h , kiedy  v= 0.

       Układ ten jest układem symetrycznym, dlatego

       wystarczy rozpatrzyć tylko jedną jego część.

       W tym doświadczeniu nie można dopatrzyć się

     żadnej dylatacji czasu, nawet pomimo wystąpie-

     niu we wzorze czynnika Lorentza. Jest on jedynie

     skutkiem obliczenia prędkości wypadkowej ze

     złożenia prędkości światła i prędkości v rakiety.

     W tym eksperymencie światło poruszało się z prę-

     kością c i jego rozprzestrzenianie się nie było w ni-

     czym ograniczane.

     Oba eksperymenty nie wykazały jakiekolwiek

     różnicy w przepływie czasu dla obserwatora znaj-

     dującego się w rakiecie poruszającej się z prędko-

     ścią v i nieruchomego obserwatora. Różnica po-

     między czasem t i t* wynika jedynie z odległości

     drogi niezbędnej do przebycia przez światło.

     Zastanawiający jest w takim przypadku rezultat

     jaki uzyskał w swoim eksperymencie Einstein.

     Stoi on w zasadniczej sprzeczności z tym co tutaj

     zaprezentowałem.

     W takiej sytuacji pozostaje jedynie prześledzić  z wie-

     lką uwagą eksperyment uczonego i wykazać róż-

     nice pomiędzy doświadczeniami.

             Eksperyment Alberta Einsteina.

 

 

   

 

     

     W doświadczeniu tym można również rozpatrzyć

     tylko jedną część układu, ponieważ jest on symetry-

     czny.

     Już na pierwszy rzut oka dostrzegamy poważną

     różnicę w obu eksperymentach. W swoim doświa-

     dczeniu  Albert Einstein umieścił źródło światła

     w szklanej rurze. W poważny sposób zmieniło

     to charakter doświadczenia i wypaczyło jego wynik.

     Działanie takie można porównać do trików jakimi

     posługują się magicy. Nie ma ono jednak nic wspó-

     lnego z prawdziwą nauką. Zaczynam jednak coraz

     powątpiewać w istnienie takiej idei.

     Twórca teorii założył, iż fotony światła będą się

     poruszały po linii prostej wzdłuż rury, jak i wzdłuż

     odcinka AB. Rozumowanie takie jest błędne. Taki

     tor posiadałoby jedynie ciało o masie m. Światło,

     które nie posiada bezwładności nie może osiągnąć

     prędkości rakiety. Mówi o tym z resztą drugi postu-

     lat teorii względności. Autor tego epokowego stwie-

     rdzenia łamie tę ważną zasadę bez najmniejszego

     zażenowania. Na usta nasuwa się stwierdzenie, iż

     cel uświęca środki.

     Ponieważ światło, które przemieszcza się w rurze

     Nie posiada bezwładności , zostanie w pewnym

     momencie uderzone przez zbliżającą się do niego

     lewą ściankę rury i zmieni kierunek w stronę ścia-

     nki prawej. Odbije się od niej pod tym samym ką-

     tem z jakim się zderzyło i skieruje się w stronę

     zdąrzającej ku niemu lewej ścianki. Schemat ten

     będzie się powtarzał do momentu, w którym do-

     trze ono do ekranu i po odbiciu się od niego powi-

     nno skierować się w stronę rakiety.

     Uczony zaś przyjął, że światło na przebycie odległo-

     ści h potrzebuje czasu t*. W takim samym czasie  

     światło przebywa drogę AB. Ponieważ odcinek AB

      jest dłuższy od odcinka h, to czas powinien tam pły-

     nąć wolniej. W przeciwnym przypadku  prędkość

     światła byłaby  większa od wartości c. W myśl

     STW jest to niemożliwe, dlatego badacz przyjął, że

     w układach poruszających się z prędkościami zbli-

     żonymi do prędkości światła w próżni czas płynie

     wolniej niż dla nieruchomego obserwatora.

     W ostatecznym wzorze również pojawił się czynnik

     Lorentza, lecz nabrał on już tutaj przewidzianego

     dla niego znaczenia i wskazuje w różnicę w dzia-

     łaniu czasu.

     Oba końcowe wzory posiadają taką samą postać,

     lecz interpretują odmienne rzeczywistości.

     Dla unaocznienia błędów jakie  popełnił uczony

     w swoim rozważaniu wykonam jeszcze jeden ry-

     sunek, który zilustruje faktyczną drogę jaką prze-

     bwa światło.

 

 

 

     t – czas jakiego potrzebuje światło na przebycie

           drogi AB lub drogi h

     t* - czas jakiego potrzebuje światło na przebycie

           drogi h, gdy v= 0

      t’ - czas jakiego potrzebuje światło na przebycie

             drogi  AB’ gdy v= 0

     c*- prędkość światła wzdłuż rury

     c’ – prędkość światła wzdłuż linii AB

 

 

 

          Światło, które powstało w żarówce przemiesz-

     cza się wzdłuż rury. Ponieważ jego fotony nie po-

     siadają masy poruszają się swobodnie, nie ulegając

     wpływowi ruchu rakiety. Konsekwencją tej zasady

     jest zderzanie się fali świetlnej ze ściankami rury.

     Wszystkie fotony, które zetkną się z jej powierzch-

     chnią pod kątem 40* i mniejszym (mierzonym od

     prostopadłej do tworzącej rury) przenikną jej po-

     wierzchnię i polecą w przestrzeń. Te wszystkie,

     które zetkną się z rurą pod kątem większym od

     40* ulegną odbiciu od jej powierzchni i pozostaną

     we wnętrzu rury. Kąt ten nazywa się kątem grani-

     cznym całkowitego odbicia wewnętrznego. Jego

     wartość dla szkła wynosi 40*.

     A. Einstein założył, iż światło w rurze przemieszcza

     się po linii prostej. Złamał w tym momencie swój

     drugi postulat STW. Światło wzdłuż rury porusza

     się z prędkością c*, która jest mniejsza od prędko-

     ści światła w próżni- wzór 4.1.

     Światło z prędkością c porusza się wewnątrz szkla-

     nej rury, dlatego droga, którą przebywa jest większa

     od  odległości h. Częstość z jaką promień światła

     zderza się ze ściankami rury jest proporcjonalna do

     prędkości rakiety i średnicy rury.

     Zjawisko to przypomina poruszanie się światła

     w szklanym światłowodzie. Prędkość  światła obse-

     rowana wzdłuż światłowodu wynosi tyle co jego

     prędkość podczas poruszania się w szkle, czyli

     około 200000km/s. Jest to zarazem prędkość z jaką

     przemieszcza się informacja.

     Linia drogi światła obserwowana przez obserwa-

     znajdującego się poza rakietą jest inna od tej, któ-

     rą postrzega osoba w jej wnętrzu. Obrazuje ją

     odcinek AB. Można na niej wyodrębnić odcinki

     dłuższe skierowane tak jak porusza się pojazd,

     a także krótsze skierowane przeciwnie do kierunku

     lotu rakiety. Jest to spowodowane przez fakt, iż

     w pierwszym przypadku światło porusza się w stro-

     nę ścianki rury, która się od niego oddala ( wzór 1.2)

     W drugim przypadku porusza się ona w kierunku

     ścianki, która się do niego zbliża ( wzór 1.3 ).

     Uczony przyjął, że prędkość światła wzdłuż tej

     linii wynosi c. Założenie to jest również błędne, gdyż

     jego wartość jest mniejsza od tej wartości i wynosi

     c’ – wzór 4.2 . Jego całkowita droga, którą przebyło  

     poruszając się wzdłuż tej linii jest większa od jej dłu-

     gości.

     Z prędkością c światło poruszało się jedynie wzdłuż

     tego skomplikowanego toru przypominającego

     zęby piły.

     Wzór 4.3 opisujący ruch światła uwięzionego w

     szklanej rurze, która porusza się z prędkością v

     doskonale wykazuje brak jakiejkolwiek dylatacji

     czasu, ponieważ wśród jego składników nie wystę-

     puje żaden czas. Jest to efekt hybrydyzacji światła,

     któremu nadano poprzez uwięzienie go w rurze,

     cechy bezwładności, jaką posiada materia.

         Podsumowując ten nieco rozbudowany dowód

     Należy wyciągnąć jedyny logiczny wniosek, iż

     Albert Einstein w żaden sensowny i logiczny sposób

     nie udowodnił istnienia  różnicy czasu dla obserwa-

     tora, który się nie porusza , względem tego, który

     przemieszcza się z prędkością zbliżoną do prędko-

     ści światła w próżni.

     Założenie to przyjął on w celu sensownego potwier-

     dzenia wzoru, który wyprowadził. Ponieważ wzór

     ten jest oparty na błędnych przesłankach, to rów-

     nież wniosek ów jest obarczony tym samym błędem.

         Zastanawiająca jest w tym kontekście ogromna

     pobłażliwość z jaką spotkała się ta teoria wśród

     wszystkich wielkich uczonych, którzy żyli w chwili

     kiedy została ona opublikowana, jak i w śród tych

     którzy prowadzą badania aż do dnia dzisiejszego.

     Nikt z nich nie miał odwagi wykazać jej braków.

     W życiu często spotykałem się z agresywnymi

     opiniami na temat prześladowania,  w dalekiej

     przeszłości,  przez Kościół Katolicki uczonych, którzy

     dokonywali odkryć, z którymi się nie zgadzał.

     Mikołaj Kopernik i wielu innych jednak publikowa-

     ło wyniki swoich badań.

     W dzisiejszych czasach, kiedy ogromna rzesza uczo-

     nych prowadzi swoje badania, a  inkwizycja zatar-

     ła się już w pamięci ludzi, żaden z uczonych nie po-

     chylił się nad taką nieprawdą.

     Jest również dla mnie bardzo przykre, jak każda

     poważniejsza publikacja naukowa odwołuje się do

     do jednej z teorii względności potwierdzając zgo-

     dność swoich spostrzeżeń z jej dogmatami.

     Moim skromnym zdaniem taka wiernopoddańczość

     ogromnie zwolniła postęp naukowy świata.

     Pewną nadzieją jest fakt, iż Szwedzka Akademia

     Nauk nie uhonorowała uczonego  Nagrodą Nobla

     za żadną z jego teorii. Powszechne wprowadzenie

     autocenzury jest w swoich skutkach bardziej sku-

     teczne niż opresyjna cenzura.

     Osobiście nie jestem z tego powodu negatywnie

     ustosunkowany wobec Alberta Einsteina. Uważam,

     iż charakteryzował się on genialną intuicją i wyobra-

     źnią. Pomimo, iż dowód ten nie był wysokiego lotu

     odkrył on bardzo ciekawe zjawisko, które jest pra-

     wdziwe. Podczas poruszania się z prędkościami

     relatywistycznymi czas biegnie inaczej.  W owym

     czasie było to stwierdzenie graniczące z bluźniers-

     twem naukowym i filozoficznym. Poruszyło ono

     nie tylko środowiska uczonych, lecz i wielkie rzesze

     ludzi. Być może, matematyczne udowodnienie takiej

     zależności jest niemożliwe nawet obecnie.

     Pamiętajmy również, iż zawsze łatwiej jest coś zbu-

     rzyć, niż stworzyć nowe.

     Podobny problem istnieje w Ogólnej Teorii Wzglę-

     dności.

     Muszę się teraz usprawiedliwić, przed zamiarem, iż

     moim jedynym celem tego opracowania było wy-

     kazanie błędu STW.  Drodzy czytelnicy, pragnę Was

     zapewnić, iż ja tego fakty nie odkryłem, lecz zapo-

     znałem się z nim w internecie.   Moim osobistym

     wkładem jest jedynie sposób w jaki to zaprezento-

     wałem. Pod względem intelektualnym nie jest to

     żaden wielki wyczyn.

     Celem moim jest dalsze pogłębienie teorii czasu.

     Skutkiem tego było odkrycie przekraczania prędko-

     ści światła, siły, która stawia opór podczas rozpę-

     dzania materii do prędkości światła, siły która eli-

     minuje potrzebę szukania ciemnej materii w Kosmo-

     się, i wielu innych ciekawych zagadnień.

     Właśnie, ten dowód o spowolnieniu czasu przy

     prędkościach podświetlnych stoi w sprzeczności

     z moim przekonaniem, dlatego przedstawiłem jego

     błędne udowodnienie. W skutkach fizycznych jego

     działanie jest identyczne z tym co prezentuję. Dla

     rozważań  teoretycznych jest to jednak spora róż-

     nica.

       O tych wszystkich ciekawych tematach zamierzam

     wypowiedzieć się w następnym wpisie, który bę-

     dzie również dotyczył czasu.

       Na koniec pragnę zadać czytelnikom bloga  nieco

     zaskakujące pytanie.

     Czy Albert Einstein grał  w piłkę?

                                                       Zakończono 18.02. 2016

    

 

Henryk K.
O mnie Henryk K.

Tego jeszcze do końca nie zgłębiłem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie